Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

mushroom cloud


mushroom_cloud
No Comment Records, 2014


1. Transdriver - Radioactive Decay
2. Wing Ping - Gnevna Meelost (Paint That Love)
3. Peace Data - Nom-Nom
4. Cybered - Mushroom Cloud
5. CPC - SOJ2009
6. Tribal Walkers - Doctor Grab
7. CPC - Sesas
8. Tonga - Zamelo
9. Fufaikers - Muppetation

Już ponad dwa lata minęły, odkąd mogliśmy usłyszeć ostatnie wydawnictwo z naszego rodzimego No Comment Records. Jak się okazuje, była to jedynie cisza przed ruską burzą. Vlad Radostavin aka CPC wraca jako kompilator, biorąc na warsztat kompozycje swoich pobratymców. NCR dotychczas kojarzyło się w zasadzie jednoznacznie z darkową muzą, tak więc już na początku muszę ostrzec przed czymś, co mnie samego mocno zaskoczyło - "Mushroom Cloud" to nie jest darkowa składanka. A przynajmniej nie w całości.

Zaczynamy z tak zwanej grubej rury. Transdriver, znany rosyjski weteran, który na ostatniej składance wydanej pod szyldem NCR zamieścił świetny kawałek, uderza w mocny, hipnotyczny sposób. Potężny kick i duża transowość, czyli obiecujący początek. Wing Ping, odkopani właśnie dzięki wydanemu przed trzema laty "Laboratorium", nie pozostawiają już żadnych wątpliwości, że grzybowa chmura to rosyjska dusza zaklęta w kompakcie. Pierwsza połowa to darkowa rzeźnia ze zmianami tempa i sugestywnym samplem, potem dostajemy rzewne melodie i sporą dawkę wzruszeń, a na koniec wyraźne echa twórczości Psykovskiego. Dawno nie słyszałem równie nowatorskiego i mocnego, ale jednocześnie emocjonalnego utworu. Gniewna miłość - po prostu. Peace Data, znany z wydania albumu o najlepszym tytule w historii tej muzyki, czyli "Infected Washroom", cofa nas o dobrych parę lat wstecz. Intensywność spada, klimat się zmienia, rytmy kwaśnieją, melodie się porządkują - czyli jesteśmy na goańskim wybrzeżu. W podobnych klimatach operuje Cybered i jego tytułowa kompozycja, z tym, że czilautuje jeszcze mocniej. Niby jest troszkę skocznie i tanecznie, ale z drugiej strony mamy tu sporo progowych klimatów. Progowych w niekoniecznie dobrym sensie - ale oczywiście co kto lubi. W końcu pora na CPC, czyli bez żadnych wątpliwości jednego z najlepszych rosyjskich artystów w gatunku. Mając w pamięci jego niezwykle udane płyty, można się spodziewać, w jakim kierunku pójdzie kompozycja. Błąd, psikus i nieprawda. "SOJ2009", nawiązujący prawdopodobnie do festiwalu Space Of Joy, ma drumowy wstęp, który de facto przeistacza się w dnb-psy-tribal hybrydę. Jest to oczywiście ciekawe, ale czy fajne? Dla fanów CPC w jego najlepszym wydaniu chyba nie do końca. Kolejny projekt, Tribal Walkers, to przede wszystkim progres z mocno zapuszczonymi korzeniami w organicznych dźwiękach. Kick kopie mocno, a w utworze sporo się dzieje, więc naprawdę dobrze się tego słucha - polecam każdemu złaknionemu relaksu. Dodatkowo autor mocno napracował się nad kompozycją, która jest inteligentna i przemyślana. Za to zawsze wielki plus. Następnie wraca CPC z progresywnym kawałkiem... Nie pojmuję dlaczego. Nie zrozumcie mnie źle, to jest niezły utwór i bardzo miło robi, ale Vlad nie jest stworzony do takich rzeczy. Chyba z korzyścią dla wszystkich byłoby, gdyby jednak wrócił do tego, co komponuje najlepiej. Enigmatyczny projekt Tonga proponuje słuchaczowi tribalowo-deepową podróż zmierzającą silnie w stronę chilloutu. Album kończy równie tajemniczy artysta Fufaikers, który zmierza klimatem trochę w rejony, z których wyrosły wszystkie rosyjskie cymesiki, a więc Parasensy i inne Zolody. Ciekawe podsumowanie bardzo niejednorodnego albumu.

No Comment z CPC zaskoczyli, i to mocno. "Mushroom Cloud" to album niezwykle zróżnicowany, i za to prawdopodobnie należą się im gratulacje. Z drugiej strony, oczekiwałem czegoś kompletnie innego i tego nie dostałem. Być może jestem muzycznym purystą i to, co dla mnie jest rozczarowaniem, dla słuchacza bardziej otwartego będzie miłą niespodzianką. Tak czy inaczej, bardzo zacny jest koncept poskładania albumu tylko i wyłącznie z wykonawców pochodzących z jednego kraju. Mamy tu echa i rzeźnickich ruskich full powerów, i złotych czasów Deja Vu Records, i kompletnie odmienne progowo-goa-etno klimaty. Mamy cały przekrój, i za to chwała. Jedyne, czego szkoda, to że jest tak mało CPC w CPC... Ale artystyczne poszukiwania to przecież sól wszelakiej twórczości, więc niech nagrywa to, co czuje.

Najlepsze momenty: "Transdriver - Radioactive Decay", "Wing Ping - Gnevna Meelost (Paint That Love)", "Tribal Walkers - Doctor Grab"

Ocena: 6/10

Muzi