Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

31.12.2002 - toga dansverg - sylwester


Kto: Toga Dansverg
Miejsce: klub GGOG, Gdańsk
Data: 31.12.2002

Rozmowy (nie)kontrolowane, czyli kto uścisnął Błękitno Kryształową Dłoń

Templar: "Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy." cytując film Rejs. Generalnie zaliczyłem tej nocy udało mi się zaliczyć 4 imprezy, z czego w GGOG byłem najdłużej. O ile napominałem o nazwie i rozdziewiczeniu klubu przy okazji poprzednich relacji, o tyle teraz można było mówić o oficjalnym otwarciu GGOG pełną parą. Rozkład jazdy sylwestrowej wg Togi Dansverg miał się następująco: transy zapodawane przez Clemensa z Hamburga, Atana (w duecie z bębniącym Miervuugiem) i Bonga (oraz jak się później okazało Rougha) plus chillout pod dowództwem Wołgasa, Fabiana oraz gościnnie Apoci. Do bramy 5tego wymiaru przy Wajdelota sztrasse trafiłem przed północą - a tam na zewnątrz moc euforii, życzeń noworocznych, radosnego krzyku i petard, wtórowanych przez transowe rytmy. Jako że wcześniej wchłonąłem 3/4 l. Martini oraz dwa browary byłem w znakomitym nastroju - nic innego jak wjechać do środka. Na występ DJ'a Clemensa z Hamburga nie zdążyłem, jednak najlepsze kąski tej imprezy były wciąż przede mną.

Ower: Ja z kolei do bram GGOG wraz z moja drugą połową trafiłem kilka minut po godzinie pierwszej... Standardowo Cerber Bolek przywitał nas pieczątka i rogalem na buzi... Wchodzę i jestem w innym wymiarze. Jak zwykle to bywa w przypadku imprez Togi wygenerowano świetny klimat - mowa tu o dekoracjach Neili i grupy Yaje Trans Art - przednia robota!

Templar: Prócz UV i otaczającej nas muzyki wokoło standartowo mnóstwo znajomych i przyjaznych twarzy, DJ Bongo w bluzie Shpongle borykający się z problemami sprzętowymi (chwilowe braki prądu) i wódka + browarki i blanty przy akompaniamencie Nag Champa :) w miłym gronie. Jako że na dworze było dość zimno by często wychodzić (grudniowy ranek zdążył zaskoczyć nas śnieżycą), dość dużo czasu spędziłem na parkiecie. A tak na marginesie to czy to tylko moje spostrzeżenie czy na transy do GGOG przychodzi coraz więcej niewiast? :) Zagościłem na chwilkę na nowym chilloucie, gdzie każdą wolną przestrzeń wypełniała kombinacja: uśmiechnięci ludzie + atmosferyczne ambienciki.

Ower: Nie można zapominać o barze sałatkowym. Na środku chilloutu stał bowiem stół szwedzki, na którym piętrzyły się same smakołyki. Te zaś szybko znikały w żołądkach imprezowiczów. Tak dobrze już dawno się nie bawiłem... Wspaniały wystrój... bar sałatkowy... wykręcony chill... dużo pozytywnej energii płynącej z ludzi... no i co najważniejsze sala główna... Bongo mimo paru kłopotów technicznych wystrzelił z łatwością ludzi w kosmos. Ogólnie bardzo podobał mi się jego set, dużo izraelskiego full-onu, m.in parę numerów Skazi :>

Templar: ... Tudzież nowa Tegma.

Ower: 140 uderzeń na minutę trzyma w niewoli uwięzione na parkiecie ciała... Jesteśmy jednym wielkim organizmem... To, co się z nami działo podczas tańca jest wręcz nie do opisania.

Templar: Stwierdzić jedynie można po tych kosmicznych lotach, że człowieka nie mierzy się od ziemi do ramion, lecz od ramion do nieba.

Ower: Oczywiście Toga to również jej nieodłączny wodzirej - DJ Atan. Set Atana był dla mnie (i chyba nie tylko dla mnie) największym zaskoczeniem. Atan gra głownie stonowane przestrzenne mroczne sety... a tym razem zaprezentował się z całkiem innej strony - było ostro, energetycznie (no i oczywiście po skandynawsku :)). Bez zarzutu.

Templar: Słusznie, Atan odbiegł tym razem znacznie od swojego stylu. Zagrał bardzo pozytywnego, ostrego i energetycznego seta - duże brawa. Później ok. godziny 3 ilość spożytego alkoholu tudzież przyjemnego dymu wzięła nade mną górę... po czym miękko zaległem na kanapie. I niestety godzina 5 oznaczała kres moich możliwości do produkowania się przy muzyce z powodu ilości płynów chłodzących w mym niewielkim organizmie. Pech, bo akurat Rough miał zasiąść za deki...

Ower: Ja również żałuję, że nie mogłem podensować przy secie Rougha...

Templar: No szkoda, szkoda. Pewnie znowu polatałbym sobie przy Talamasce. Tak czy owak genialny sylwester, dziękuję bardzo!... a ja jeszcze znalazłem się ni stąd ni zowąd na pewnej domówce... :)

Ower: Mam nadzieję, że będzie mi dane przeżyć więcej takich imprez...Wspomnienie po tej imprezie zachowam długo w umyśle, niczym wspomnienie po pierwszym pocałunku... Zdecydowanie najlepsza impreza Togi! Brawo Brawo Brawo!

Templar: Ze wszech miar przeciętny, słaby, wręcz niewypał, chała... Tych słów z pewnością NIE MOŻNA powiedzieć o tym sylwestrze, który pozostawił mi po sobie w spadku radość i satysfakcję. Tromba, Harmonia, Moondalla, Labirynt... do listy moich ulubionych imprez Togi śmiało dołączam teraz Błękitno Kryształową Dłoń.

Ower: A ty Templar następnym razem uważaj na MOC PAPROCI... :)

PS. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy byli tam razem z nami i równie grubo się bawili.
PS 2. Speszal greetz dla nieobecnego Grzegorza, który niestety nie mógł z nami tym razem imprezować...

Ower & Templar (Polish Vodka & Wild Blunt Rmx)