Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

30.11.2012 - iono berlin night


Miejsce: Goya Club, Berlin
Data: 30.11.2012

30 listopada 2012 w berlińskim klubie Goya odbyła się impreza z okazji siódmej rocznicy powstania wytwórni Iono Music. Jednocześnie był to imprezowy powrót Iono do rodzinnego miasta po przeszło rocznej przerwie. Z tej okazji zaproszono na występ czołowe projekty Iono Music: Egorythmia, Motion Drive, Protonica, Ritmo, Time In Motion oraz jednego reprezentanta Iboga Records w postaci izraelskiego projektu Ace Ventura. Skład grających na głównej scenie uzupełnili DJe Iono Music: Cubixx, Dr. Changra, Gandalf, Jensson i Profiler. Na Chill'u podczas imprezy grali na żywo Desert Dwelles oraz DJe Orange, Sangeet i 6am.

Goya Club mieści się na Nollendorfplatz w dzielnicy Schöneberg w budynku wybudowanym w 1905 roku. Początkowo swą siedzibę miał tam Teatr Nowy, później operetka, a po zakończeniu II wojny światowej w budynku działało kino Metropol. Od 1977 roku obiekt pełni rolę klubu muzycznego i grali w nim tacy artyści jak: Depeche Mode, The Cross i Front 242. Na początku XXI wieku swą siedzibę miał tam znany berliński klub Kit Kat, a od roku 2005 - Goya Club. Dojazd do klubu jest bardzo łatwy, na stacji metra Nollendorfplatz krzyżują się cztery linie metra.

1.jpg

Goya Club - Nollendorfplatz 5


Budynek klubu wybija się na tle innych obiektów przy Nollendorfplatz. Trudno go nie zauważyć, ale też trudno od razu skojarzyć, że to właśnie klub muzyczny. Wnętrze klubu robi również olbrzymie wrażenie, jak na były teatr przystało w środku jest sporo przestrzeni. Na poziomie "0" mieszczą się szatnie, poziom "1" to główna scena wraz z dwoma barami. Dodatkowo w narożnikach sceny ulokowane są dwa małe punkty w których można zakupić napoje. Na poziom "2" można wejść z dwóch stron głównymi schodami. Znajdziemy tutaj bar, a teatralne loże na balkonach zostały przerobione w taki sposób by można było w nich tańczyć. Z poziomu "2" za pomocą bocznych schodów można się dostać na poziom "3" na którym znajduje się balkon oraz sala, która podczas imprezy zaadaptowana była na Chill Out. Balkon na poziomie "3" od tego na poziomie "2" różni się tym, że na jego końcu jest spora przestrzeń na której można tańczyć i jednocześnie odpoczywać,bowiem znajduje się tam największa ilość miejsc siedzących w klubie. Na każdym z poziomów znajdują się toalety damskie i męskie. Klub kryje w sobie jeszcze kilka innych pomieszczeń, które podczas "Iono Night Berlin" nie były udostępnione. Pierwsze wrażenie zostało dodatkowo spotęgowane projekcjami, które ozdobiły wszystkie ściany i sufit głównej sceny wraz z poziomem "2" i "3".

2.jpg
Main Stage


Jako, że impreza była w 100% psyprogressive poza projekcjami na ścianach, jedynymi aspektami wizualnymi imprezy była mała instalacja z nitek oraz cztery lasery. Nie jestem wielkim fanem laserów, jednak te wzbudzały zachwyt. Po pierwsze: przez 12 godzin pieczę nad nimi sprawowała osoba, która potrafiła wczuć się w klimat nagrań i dobrać odpowiednie efekty. Po drugie: obudowy laserów umieszczone były na takiej wysokości, że nie świeciły w oczy. Po trzecie: do tej pory widziałem na żywo lasery koloru zielonego i czerwonego, a te podczas "Iono Berlin Night" miały wszystkie kolory tęczy. Nadal nie jestem fanem laserów, ale raz na jakiś czas warto przeżyć imprezę z taką oprawą wizualną.

3.jpg

Impreza rozpoczęła się kilka minut po 23:00 w piątek 30 listopada 2012 r., a skończyła w sobotę 1 grudnia o godzinie 16:05. Przez siedemnaście godzin zestaw Funktion 1 dopieszczał nasze uszy dźwiękami progressive różnej maści. Przeważały brzmienia znane z płyt Iono Music, nie zabrakło również dawki pompującego groove. Wstawki dub stepowe można było policzyć na palcach jednej ręki. Każdy z grających zaprezentował się z dobrej strony. Rozpoczynający imprezę Gandalf idealnie przygotował publikę przed występem Time In Motion, który zaserwował najbardziej melodyjny materiał tej nocy. Moimi osobistymi zwycięzcami imprezy byli DJe: Cubixx, Bazooka oraz Dr. Changra. Każdy z tej trójki zagrał inaczej: Cubixx - pełen energii progressive - jak na współzałożyciela Iono przystało posiada w swym case'ie takie nagrania o których inni mogą tylko śnić. Bazooka przywrócił mnie do życia dobrymi "połamańcami", a Dr. Changra pociągnął skocznie do samego końca nagraniami takich artystów jak Phaxe, Symphonix, Neelix, Haldolium. Na takiego seta czekałem od dłuższego czasu i zapewne na długo pozostanie w mej pamięci. Z live act'ów najlepiej zaprezentowała się Protonica, Ace Ventura i Egorythmia. Brakowało może hiciorów (poza Protonica), jednak brzmienie nowych nagrań tych producentów na takim nagłośnieniu jak F1 to rarytas i przyciągało na parkiet jak magnes.

5.jpg
4.jpg
Protonica (góra) & Ace Ventura (dół)


Ludzie, którzy przybyli na imprezę stworzyli świetny klimat. Biorąc pod uwagę renomę klubu, jego lokalizację i charakter imprezy, większość przybyłych to tzw. "klimaciarze", mały procent twarzy kojarzyłem z letnich festiwali. Pozostałe osoby dobrze wkomponowały się w imprezę przez co zabawa przez cały czas była dobra. Nie było widać alkoholowego upojenia czy też wpływu innych używek, które były w obrocie. Uśmiechy ze wszystkich stron i euforia na parkiecie to obrazy, które pozostaną w mej pamięci na długo. Spoglądając na parkiet z góry miałem wrażenie, że jestem bohaterem jednej ze scen filmu Human Traffic - podobna atmosfera tylko inna muzyka. Coś pięknego! W szczytowych momentach imprezy parkiet oraz balkony wypełnione były taneczną ekstazą. Niecodziennym przeżyciem było dla mnie to, że w okolicach godziny 10:00 w klubie pojawiały się nowe twarze!Wraz z upływem kolejnych godzin zamykane były wyższe poziomy tak, że przez ostatnie dwie godziny na parkiecie bawiło się około 100-150 osób! Na innych imprezach tego typu o tych porach na parkiecie pozostają tylko niedobitki, a w Goya Club niezależnie od pory dnia "czuć" było świeżość i radość z dobrej zabawy. Najpiękniejszy widok na publikę rozpościerał się ze schodów tuż przed konsoletą. Niewielkie wzniesienie, ale jednoczesna bliskość z tłumem powodowała ciarki z podniecenia. Trudno mi powiedzieć, co działo się na Chill'u bowiem zagościłem tam tylko na chwilę podczas występu Destert Dwellers i z powodu tłoku powróciłem na główną scenę.

6.jpg

Debiut na berlińskich parkietach uważam za udany. Niemiecka solidność, perfekcja oraz artyści/dj z górnej półki to gwarancja dobrej zabawy. Nie wiem czy tak jest na wszystkich imprezach, ale na takie jak ta będę wyjeżdżał do tego miasta częściej.

Zdjęcia z imprezy znajdziecie na: PicasaWebAlbums



Text & Foto: Styropian
Video: GoaMetz (Martin Kuras) www.fotosound.de