Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

30.08.2003 - toga dansverg - 2 urodziny togi


Kto: Toga Dansverg
Miejsce: klub GGOG, Gdańsk
Data: 30.08.2003

Kolejny rok działalności Togi Dansverg oznaczał oczywiście kolejną pyszny transowy tort w postaci urodzinowej imprezy. Ta miała odbyć się w hali znajdującej się nieopodal klubu owej ekipy, która już dwa lata z rzędu zachwycała nas przednimi imprezami transowymi. Tak się jednak nie stało, z przyczyn organizacyjnych pozostaliśmy niejako skazani na klub GGOG... szkoda, może następnym razem. Jeśli zaś chodzi o same urodziny w klubie... Już od wejścia widać było, że nie była to zwykła Toga. Wejście do klubu przyozdobiono tu i tam świecącymi w ultrafioletowym świetle nitkami. Już dalej od progu zauważyliśmy egipskie ciemności panujące na głównej sali oraz ciekawe smakołyki spoczywające na barze (pieczywo ryżowe z kremem czekoladowo-orzechowym i bananem). Oczywiście nie był to koniec łakoci dla podniebienia. Na chilloutowym stole znajdowały się m.in. warzywa i sałatki wszelkiej maści, placki, pierniki, sery, grzyby i sosy. Ja osobiście szczególnie upodobałem sobie ser krojony w kształt frytek. I tu niemałe oklaski należą się osobom, które przygotowały to pyszne jedzenie, czyli Blantifce, Magdzie i Yanivowi. Równie przyjemnie jak jedzenie prezentowała się sama sala chilloutowa, spowita wieloma tkaninami o kolorze chirurgicznej bieli. Nowy wystrój chilloutu zmienił diametralnie jego oblicze. Na jednej ze ścian podziwiać można było zmieniające się co rusz wizualizacje. Tymczasem na głównej sali swoje przemówienie poprzedzone klimatycznymi mrocznymi ambientami rozpoczął tak jak rok temu Miervuug Sveerg. Po północy grać zaczął Atan, w tle jego dźwiękom wtórował ekran z wyświetlanymi na nim klimatycznymi filmami. My zaś oddając się rozkoszy jedzenia i rozmów ze znajomymi nawet nie zauważyliśmy kiedy klub zaczął... maleć.

Miłe złego początki... Tłumy na głównej sali oraz mnóstwo niespotykanych wcześniej ludzi, wśród których znalazło się sporo osób spod znaku "synthetic-fun". Gęste zaludnienie głównej sali nie sprzyjało wykonywaniu zbyt wielkiego wachlarza ruchów, a i ciosy i kuksańce wynikające z przeludnionej Sali były na porządku dziennym. Chillout również nie okazał się być lepszy, ludzie zalegali nawet na schodach kto raz tam pozostał ugrzązł na dłuższy czas. Wszystko to niezbyt sprzyjało dobrej zabawie, a mistyczny klimat imprezy ulotnił się gdzieś, lub, jak kto, woli prysł jak bańka mydlana. Część znajomych opuściła na pewien czas klub udając się na pewien czas do innego (Żak), inni pozostali z nadzieją na zmiany, w międzyczasie oddając się rozmowom na zewnątrz klubu, obserwując pokaz ognia w wykonaniu Rybki (brawa dla tej młodej damy!), czy po prostu... zalegając bądź śpiąc na fotelach (np. ja - przyp. Templar). Nie tak miało być...

Około godziny trzeciej DJ Rough konsekwentnie rozpoczął wyjmować kolejne bakalie z urodzinowego tortu. "Talamasca - Time Simulation", "Infected Mushroom - Nothing Comes Easy" czy w końcu "GMS - Hyperactive" sprawiły, że zebrana tego wieczoru publiczność eksplodowała w euforycznym tańcu... Niestety tłok oraz wyjątkowo wysoka temperatura skutecznie wypędziła mnie (przyp. Ower) na długi czas na czillout, gdzie DJ Eclipt rozpoczął swoje nie do końca udane eksperymenty muzyczne. Przez ponad godzinę z głośników sączył się soundtrack z Gwiezdnych Wojen przeplatany z innymi motywami muzyki klasycznej... Na szczęście po jakimś czasie naszego młodego adepta zmienił doświadczony Wołgas, który sprowadził wszystkich na ziemię. :)

... i już można by wpisać tą imprezę do kanonu "średnio udanych", gdyby nie to, co działo się w czeluściach GGOG poczynając od godziny 4, która była dla nas niczym kubeł zimnej wody prosto na twarz. Klub znacznie wyludniał, co oznaczało oczywiście zielone światło dla nas. Przez jezdnię wspaniałej zabawy poprowadzili nas Atan oraz Nois. Mi osobiście (przyp. Ower) najbardziej tej nocy podobał się set DJ'a Noisa. Ci dwaj panowie powinni wystarczyć za cały komentarz. Dalszym punktem programu był rewelacyjny after, czyli "GGOG po godzinach". Na ringu Toga Dansverg vs Stropharia, czyli żelazny Atan i tytanowy Elf.

Standartowo "zdrowia, szczęścia, beczkę wina i pieniędzy co godzina" dla Togi. My natomiast za rok przy ewentualnych trzecich urodzinach życzylibyśmy sobie, by impreza była genialna jako całość, a nie tylko połowicznie.

Ower & Templar