Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

23.04.2004 - cyclic drive 4



4 miesiące minęły od mojej ostatniej wizyty w Czeskiej Republice :), więc gdy tylko dowiedziałem się, że czwarta edycja Cyclic Drive odbędzie się 23 kwietnia i data nie kolidowała mi z zajęciami na uczelni lub pracą, od razu zapadła decyzja o wyjeździe do Ostravy.

Wreszcie nastał piątek i po pracy udałem się do domu by coś przekąsić, a następnie na dworzec kolejowy. Samotną podróż do Chałupek umilały mi płyty Rinkadink, Yahela oraz kompilacja "Indian Spirit". Szybkie przejście przez granicę, a następnie przejazd autobusem do centrum Ostravy. Jako że w Czechach (Praga i Ostrava) rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w hokeju, w mieście widać więcej patroli policyjnych (ale nie, że muszą kogoś uspakajać, tylko tak by były w razie czego) oraz spacerujących kibiców. Co chwilę można było słychać z daleka doping fińskich kibiców. "Suomi, Suomi" rozlegało się po mieście. Wspaniałą sprawą jest też fakt, że kibice takich drużyn jak Szwecja i Finlandia razem się bawią i zwiedzają miasto. I nie wynikają z tego żadne awantury. Z meczu swej ukochanej drużyny wracali także kibice (piłkarscy) Banika Ostrava i również ich śpiewy można było słyszeć, albo co widziałem i słyszałem na własne oczy / uszy, gdy kibice Banika konkurowali z kibicami fińskimi w dopingu. Można powiedzieć, że taka niewielka odległość od Polski, a jakby "inny świat" :) Ale wracam do głównego punktu relacji, czyli imprezy.

Przed klubem Fabric byłem o 20:30, ulice świeciły jeszcze pustkami, ale po około 15 minutach pojawił się zaprzyjaźniony Borut i wprowadził mnie do klubu tylnym wejściem. W środku klubu trwały ostatnie prace związane z dekoracjami. Gdy zgaszono światła ,a zapalono UV'ki ,w klubie było naprawdę magicznie. Choć UV'ek mogłoby być troszkę więcej (tak z 2-3). W sumie zawisło 25 backdropów (tylko 2 z nich były małych rozmiarów) oraz 8 dużych projektów 3D + 4 piramidki stojące luzem. Naprawdę wspaniały widok. Wprawdzie impreza miała się rozpocząć od 21:30, jednak nastąpił mały poślizg. O dziwo Rawe zapytał się mnie czy mam jakieś płyty. Wprawdzie miałem, jednak Rawe chciał by na początku grać lekko, progresywnie, a poza Yahelem i kilkoma utworami z "Indian Spirit" takowych utworów nie posiadałem, a poza tym za bardzo ich nie pamiętałem. Szkoda :( bowiem nadarzyła się okazja zagrać na większej imprezie w dobrym klubie z bardzo dobrym nagłośnieniem. Wspomniałem Rawe, lub Jankowi jak kto woli, że nie jestem jeszcze na tyle dobry, ale tylko machnął ręką :( Następnym razem biorę więcej płyt :)

No, ale wreszcie przybył młodziutki DJ Schwa (Tribal Vision - Praga) i od razu zabrał się za prezentowanie nam swoich fascynacji muzycznych. Jego set oscylował głownie wokół progresywnych dźwięków, by pod koniec przejść w bardziej fullonowe produkcje, jednak nie takie by nas zniszczyć na parkiecie. No właśnie, "zniszczyć", początkowo zniszczyć to mogło tylko mnie :) oraz momentami Boruta, bowiem to właśnie tylko my tańczyliśmy. Często bywało tak, że samemu odlatywałem, a ludzie się tylko przyglądali, ale to jest dopiero radocha :) mając cały parkiet do dyspozycji :), nie trzeba się przejmować, że przez przypadek się kogoś zahaczy. Wspólnie z Borutem osiągnęliśmy swój cel, bowiem ludzie wreszcie zaczęli się pojawiać na parkiecie.

No właśnie... ludzie. Impreza ta była by naprawdę wspaniała gdyby nie ludzie, a raczej ich brak :( W sumie jeśli było nas wszystkich w klubie 50-60 to już maximum. Dodać do tego z 10-15 osób które weszły za free. Wychodzi, że 100 koron za wjazd zapłaciło niewiele osób, tym samym organizatorzy są (z tego co mi wiadomo) stratni na 8 tyś koron. A szkoda, bowiem może to oznaczać (a nawet znajomi mówili mi, że na pewno), że psytransowe imprezy w Fabric już się nie odbędą. Niestety sytuacja sceny transowej w Czechach tez nie jest taka kolorowa. W małym klubie te 50 osób zapewne by wystarczyło, jednak w Fabric, do którego na imprezy techno przybywa po 400 osób, raczej nie może sobie pozwolić na takie "wpadki" - mam nadzieję, że to tylko moje obecne przemyślenia, a gdy tylko będę wiedział coś więcej to może o tym napisze. Jedynym plusem tego stanu rzeczy jest fakt, że pośród tych 50-60 osób tylko 4 były spoza klimatu i w dodatku przybyły w środku imprezy, a tak to reszta wyjadaczy, która wytworzyła klimat bardzo przyjemny, lecz właśnie brak ludzi sprawił, że nie było tak cudownie.

Wracając do głównych obrzędów imprezy, czyli setów :) , o godzinie 00:00 z płytami pojawił się Rawe (Sonic Distortion - Ostrawa). Przyzwyczajony do mocnych i skocznych setów Janka chyba się lekko zawiodłem :) i pozostał lekki niedosyt po tym secie. Wprawdzie set był mocny, jednak nie promieniował jakąś radością którą do tej pory Rawe prezentował w swych setach. Hmmm, czyżby mała frekwencja sprawiła, że Rawe tak się tym zamartwił, że w moim odczuciu jego set nie był taki piękny? Jednak podczas setu Rawe ludzie bawili się bardzo dobrze i radośnie, no ale wiadomo, że jak gra ich rodak :) to trzeba się bawić. Pisząc rodak mam na myśli to, że Rawe pochodzi z Ostravy, a za naszą południową granicą mają takie "podziały" typu Morawy (rejon Czech) - reszta Czeskiej Republiki. No ale to tylko tak dla żartu :) O 2:00 za CD-playerami pojawił się "gwóźdź" line-up'u czyli Sahaswarta (Ketuh Recordss / Real Tribe / Wiedeń-Austria). Austriak jest najmłodszym członkiem portugalskiej wytwórni Ketuh Records, a obecnie pracuje nad swą płytą, którą zapewne wyda dla Portugalczyków. Sahaswarta zagrał szybko (nie przeginając), ale bardzo psychedelicznie, nie było w jego secie przesadzania z jednostajnymi dźwiękami. Co rusz nasze uszy były atakowane przez coraz to nowsze "skrzeczenia" :) W sumie swój styl określa jako Full On / Dark Trance i w sumie zgadza się, bowiem bass w granych przez niego utworach był naprawdę mroczny, a co chwilę można było usłyszeć wspomniane już "skrzeczące" dźwięki. Set bardzo radosny, ludzie bardzo zadowoleni, radość emanowała na parkiecie. A mnie podczas tego setu zauroczyła (który to już raz?) pewna Czeszka :), wyrosła jak spod ziemi, bowiem na setach Schwa i Rawe jej nie widziałem. Ale tak jak się bawiła i jak odlatywała to po prostu... coś wspaniałego! Szkoda tylko, że ostatnie 20 minut setu Austriaka jakoś mi się nie podobało i postanowiłem sobie troszkę odpocząć ( w sumie od 5:00 byłem na nogach). Na szczęście odpoczynek nie trwał długo, bowiem o 4:00 pojawił się TV (Ketuh Records / Sonic Distortion - Praga), który, już na początku napiszę - zagrał rewelacyjnie! Dotychczas ilekroć słyszałem TV na imprezach to grał bardzo mocno i tego też obawiałem się dzisiaj. Lecz TV zaskoczył mnie i to bardzo pozytywnie. Początkowo podtrzymał tempo narzucone przez Sachaswarta, lecz grał jeszcze radośniej, ale utwory te już były pozbawione "skrzeczących" dźwięków. Wraz z upływem czasu było coraz przyjemniej. Pięknie dźwięki na powitanie nowego dnia. Trudno mi powiedzieć jakich producentów grał TV (wyłapałem tylko Protoculture), ale jakoś nawet nie starałem się na tym koncentrować, chciałem tylko odlatywać, a TV jak dobry "przewodnik" sprawił, że latałem wysoko. Nie ma nic przyjemniejszego od łez w oczach oraz uśmiechu na twarzy! Żyć nie umierać! Nie wiem skąd on bierze te utwory. Pod koniec usłyszeliśmy trzy utwory z wokalami, ależ one były piękne! Mmmmm...

Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy i tak było także w tym wypadku. O godzinie 6:00 impreza dobiegła końca. Żegnając się ze wszystkimi udałem się do wyjścia, a tu... ulewa :( Niemiłe zaskoczenie, ale nie ma lekko, trzeba się kierować w stronę dworca. Podróż powrotna również przebiegała bez niespodzianek i jadąc tym razem do Katowic via Cieszyn w domu byłem o 11:30

Jak już wspomniałem na początku, była to moja pierwsza wizyta w Czechach w tym roku. Oczywiście bardzo udana. Muzyka i dekoracje sprawiły, że czułem się świetnie. Szkoda tylko, że przybyło tak mało ludzi, sądzę, że gdyby przybyli w większej ilości było by jeszcze lepiej. Szkoda mi także organizatorów, bowiem może to oznaczać, że czwarta edycja Cyclic Drive była ostatnią :( ,a wówczas oznaczało by to, że byłem na pierwszej edycji (wrzesień 2003) , oraz na ostatniej. Szkoda też, bowiem gdyby te imprezy wypaliły to była by szansa sprowadzać coraz to bardziej znanych DJ'ów / producentów. A że do Ostravy mam w miarę blisko i wychodzi mnie to tanio (w sumie na podróż tam i z powrotem wydałem {złotówki i korony razem wzięte} 25 zł) to z wielką chęcią odwiedzam te miasto i kraj, bowiem ludzie są mili i otwarci ,a dziewczyny piękne (ale to już tak nawiasem mówiąc). Dodając do tego klimat jaki panuje w Ostravie i okolicach naprawdę szkoda, że takie imprezy w Fabric mogą się już nie odbywać :( Trzeba być jednak dobrej myśli! A teraz pozostaje mi myśl o pięknej Czeszce :)

Styropian