Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

22.06.2007 - hill top festival 2007


Miejsce: Horne Breziny niedaleko Zvolena, Słowacja
Data: 21-24.06.2007

Nie wiem dlaczego, ale odkąd pamiętam zawsze ciągnęło mnie na Hill Top. Fotki i filmiki z poprzednich edycji tego największego na Słowacji festiwalu psytrance, zawsze prezentowały piękno i wielką radość osób przybyłych na to wydarzenie. Do tej pory jednak w czasie, gdy odbywał się Hill Top miałem sesję, albo praca nie pozwalała mi na pojawienie się na nim. W tym roku było inaczej i bez zastanowienia podjąłem decyzję o wyjeździe, by wreszcie móc przeżyć ten festiwal osobiście.

W drogę wyruszyłem z Katowic o godzinie 10:40, po półtoragodzinnej jeździe PKSem pojawiłem się w Cieszynie. Jako, że pociąg do Zvolena, miałem za ponad 2 godziny, mogłem spokojnie odpocząć przed dalszą częścią podróży. Pogoda sprzyjała, więc wygodnie rozsiadłem się na cieszyńskim rynku i czas szybko zleciał. O godzinie 14:38 pociągiem klasy Euro City wyruszyłem na Słowację. W pociągu byli już moi czescy znajomi - w sumie jechało nas ośmiu. Podróż minęła bardzo szybko. Przy okazji warto dodać, że trasa kolejowa na odcinku Cadca - Bańska Bystrzyca wiedzie przez piękne górskie tereny. Miłośnicy kolei powinni zapoznać się z tą trasą, bowiem na całym jej odcinku jest ponad dziesięć tuneli, w tym jeden, przez który jedzie się ponad trzy minuty. Do Zvolena przybyliśmy przed godziną 18:00. Po chwili mieliśmy autobus do naszego przystanku docelowego, jakim była miejscowość Breziny. Stąd już na nogach musieliśmy udać się na miejsce festiwalu. Pogoda niestety się pogorszyła i w czasie niespełna godzinnej drogi "złapał" nas deszcz. Gdy przybyliśmy na miejsce festiwalu, na main florze trwały ostatnie prace przygotowawcze. Jak się później dowiedziałem, dzień wcześniej nad festiwalem przeszła ogromna burza i większość sceny i dekoracji musiała powstać od nowa. Jak na złość około godziny 22;00 ponownie nad festiwalem przeszła burza, a ja siedząc w namiocie myślałem, że kolejny festiwal z moim udziałem będzie stał pod znakiem opadów. Burza w górach to piękne przeżycie (pioruny i grzmoty) jednak niekoniecznie w trakcie trwania imprezy. Tym razem los okazał się dla organizatorów łaskawy i po półgodzinnych opadach rozpoczął się Hill Top Festival 2007.

10.jpg

Nocne szaleństwo


Jak już wspomniałem, jest to najstarszy i największy słowacki festiwal. Tym razem jako główne gwiazdy wystąpić miały: legendarny Space Tribe (Space Tribe Music, Australia) oraz Christophe Drouillet bardziej znany jako Absolum (1/2 legendarnego projektu Trancewave). Gwiazdy wspierane były przez młodych producentów z Niemiec Optokoppler i Galactika oraz Słowacji: Rahatmahatix,, Ray Subject i W0dk4. Do tego dochodzili DJe z różnych krajów. Gdy pojawiłem się na main floorze, zaczynał grać DJ Dica (znany choćby z Moondalli 2005). I tak jak nagrania z wytwórni do której należy (Doof Records) bardzo mi podchodzą, tak jego sety niebardzo. Takie bezpłciowe "trzaskanie", na szczęście w czasie gdy grał, postanowiłem uwiecznić na zdjęciach dekoracje - więc czas mi szybko zleciał. Następnie zagrał Pyramid (Psyalaska), on także dowalił mocnymi kawałkami, ale były one już na tyle ciekawe, że można było się bawić. Przeważający w większości na maine Słowacy, byli w "siódmym niebie". Po północy przyszła pora na pierwszy live act podczas trwania festiwalu. Gdy na scenie pojawił się Rahatmahatix (Cosmicdance), ja musiałem ją opuścić, bowiem ostre i agresywne darki jakie prezentuje ten pan, nigdy mi się nie podobały.

2.jpg
Rahatmahatix [Cosmicdance, Słowacja]


Wolałem w tym czasie pozwiedzać i zasmakować w sklepikach, które były na terenie festiwalu. A było w czym wybierać. Dwa bary, dwa czai shopy oraz dwa sklepiki z ciuchami / naszywkami. Shantea Bar to chai shop, za który odpowiedzialna jest ekipa Psyalaski, znajdował się on w Chill Out'cie i oferował sporą gamę herbat i innych napoji. Drugim czai shopem był Dragon's tea room, w nim poza herbatkami można było zjeść różne wegetariańskie i nie tylko posiłki.

9.jpg
Chill Out


Pozostałe bary oferowały piwo, napoje chłodzące i drobne przekąski. Było w czym wybierać, a ceny bardzo przyzwoite. Gdy się posiliłem i zwiedziłem sklepiki powróciłem pod scenę, bowiem za chwilę miał rozpocząć się występ Absoluma. Jak przystało na podsiwiałego pana po czterdziestce ostro nam dowalił swoim blaszano-metalicznym transem. Było mocno i energetycznie, i tak jak przy mocnym graniu poprzedników robiło mi się źle, tak przy występie Christofa ostro się powyginałem. Sam artysta jest także bardzo żywiołowy za "sterami".

3.jpg
Absolum [3Dvision, Francja]


Energetyczne klimaty pociągnęli dwaj kolejni DJe - Rawe & Gubo, a niebo nad polanką z minuty na minutę robiło się coraz bardziej jasne. O godzinie 8:00 zagrać miał duet Optokoppler, ale pomimo tego, że był na miejscu nie zagrał. W tym czasie przygrywał DJ Zeus (Roots Production, RPA) i muszę przyznać, że poza Absolumem był to najlepszy set podczas pierwszych dziesięciu godzin imprezy. Przypuszczam, że za obsuwę czasową występu Optokopplera odpowiedzialny był jeden z członków tego projektu, który ostro tej nocy zaszalał. Przed 10:00 gdy słoneczko już ostro grzało, wreszcie pojawił się Optokoppler i rozpoczął swój niespełna dwu godzinny występ. Początek troszkę niemrawy, kawałki melodyjne, ale jakoś nie było w nich tego "czegoś". Powoli zacząłem się martwić tym co zostanie zawarte na najnowszym albumie duetu, jednak po chwili moje wątpliwości zostały rozwiane. Mocne i energetyczne, pełne melodii nagrania "rozlały" się z głośników, a my szaleliśmy w słoneczku. Tym samym mogę stwierdzić, że trzecia płyta duetu zapowiada się ciekawie. Pod koniec występu panowie zagrali kilka nagrań z poprzedniego albumu, a przy kawałku "Dance" odleciałem dosłownie i w przenośni - dawno nie miałem takiego festiwalowego lotu.

6.jpg
Galactika [YSE, Niemcy]


Po południu grali słowaccy DJe, którzy pomimo ostro grzejącego słońca "katowali" nas mocnymi Full On'ami. Odskocznią od tej łupaniny, był Chill Out w którym grano progressive - było to idealne rozwiązanie o tej porze.

Teraz może kilka słów o terenie festiwalu. Breziny to miejscowość położona nieopodal Słowackiego Raju. Miejscem festiwalu była polanka w górnej części tej wsi. Z polanki rozlegał się piękny widok na góry, a nieopodal znajdował się staw/jeziorko, przy którym przez cały okres trwania festiwalu było sporo zapalonych wędkarzy. W stawie tym można było też wziąć orzeźwiającą kąpiel.

7.jpg
Hill Top Festival 2007


Główne dekoracje na main floorze były autorstwa ukraińskiego TransKarpathyArt. Było to trójwymiarowe dekoracje z włóczki. W dzień nie robiły zbyt dużego wrażenia, jednak w nocy bardzo ładnie się prezentowały. Pierwszy raz widziałem ten typ dekoracji i muszę przyznać, że są bardzo ładne i można wymyślać wiele wzorów. Pomimo, że dekoracje były oparte tylko na włóczce i sznurkach to przez cały okres trwania festiwalu tylko jedna, i to pod koniec uległa lekkiemu zniszczeniu.

1.jpg
TransKarpathyArt Deco [Ukraina]


Za obrazy i dekoracje 3D odpowiedzialne były ekipy Elemental, Psyalaska, Bizzareproject, Agni & Lilo. Bardzo ciekawe wrażenie robiły tez "jajeczka" wyrzeźbione z drewna i pomalowane na kolor pomarańczowy. Zdobiły one scenę oraz main floor. Ludzi na Hill Topie pojawiło się około 400 - 500. Słowacy są bardzo sympatyczni i pomocni, przez co przebywanie w ich towarzystwie jest bardzo miłe. Pomimo tego, że piwko i inne alkohole lały się litrami, to rano nie można było zobaczyć "zmęczonych" piciem imprezowiczów.

Kolejnym punktem w moim grafiku był występ słowackiego producenta o pseudonimie Ray Subject. Planowo miał grać o 18:00, niestety z niewyjaśnionych przyczyn nie grał, pomimo tego, że jego sprzęt był już rozłożony i czekał na swoją kolej. W tym czasie grał Psyla i jeszcze jakiś słowacki DJ. Którego nazwałem sobie DJ Wiesiek, bowiem gdy tylko była luka w grafiku to on ją zapełniał i grał, i pewnie mógłby grać przez całego festa. Pomimo tego, że nie grał źle to jednak miałem jego grania już dość. Gdy wreszcie swego liva rozpoczął Ray Subject z małej chmury poleciał duży deszcz i znów na ponad piętnaście minut trzeba było się schronić.

4.jpg
Ray Subject [Bizzareproject, Słowacja]


Tak się schroniłem, że występ Słowaka przespałem i zbudziłem się przed 23:00. Grał wówczas DJ Petrix podobnie jak i inni DJe ostro przycisnął. A, że słowacka publika lubi takie granie, to polanka była wypełniona. Po północy przyszła pora na niemieckiego DJa Alpha (Interzone.pa). Pan w "podeszłym" wieku, ale takich masakratorów to ja dawno nie słyszałem na imprezie. Ten set był jak ćwiczenia oddziału czołgów przeznaczonych do walki z siłami przeciwnika. O dziwo nie uciekłem, tylko założyłem magiczne okulary i grałem sobie ze światłem. Podczas tego setu, wizualizacje były bardzo dynamiczne więc fajnie mi się mieniło w oczach - a tak na poważnie to nie wiem jak można lubić taki styl - z psychedelic trance miało to mało wspólnego. O 3:00 pojawił się Olli Wisdom bardziej znany jako Space Tribe. No i zaczęło się granie takie jakie lubie. Szybkie i energetyczne, ale nie masakryczne. Olli w swym secie (bo inaczej tego nazwać nie można) zagrał kawałki z najnowszej kompilacji "Kaleidescopic Vision" na której zamieścił utwory nagrane z przyjaciółmi. Nie zabrakło też kilku utworów, które nagrał wspólnie z Borisem Blenn'em jako E.S.P. (Electric Space Phenomenon). Podczas występu Spece Tribe, zabawa była bardzo dobra, i widać było, że Słowacy cieszą się tym, że taka postać jak Space Tribe dla nich gra. Warto wspomnieć, że sam Space Tribe, także dobrze się bawił na scenie, ale jego zabawa jest chyba tak samo legendarna jak i on sam.

5.jpg
Space Tribe [Space Tribe Music, Australia]


Po tym występie udałem się na krótki odpoczynek, by wstać na występ hamburskiego projektu Galactika. Obudziłem się planowo przed 8:00 jednak na scenie nie było Alexandra Dorkiana, tylko Oliver Schmidt (Optokoppler). Wprawdzie grał jakieś kawałki z laptopa i w brzmieniu przypominało to Optokoppler, jednak niczego nie znałem. Nagrania były dobre, jednak to nie była Galactika. Galactiką nie był też Fohat, który zagrał chwilę później. Jego występ to już był dla mnie totalną magią. Cały czas grał z laptopa, do tego miał klawiaturę, przy pomocy której "wygrywał" jakieś dźwięki. Ale jak usłyszałem nagrania Galactiki to już zgłupiałem do reszty. Fohat to na pewno nie jest Alexander Dorkian. Z tego wynikałoby, że albo grał seta z laptopa i do tego dodawał własne efekty, lub początkowo grał swoje kawałki, a później zagrał seta. Nie wnikając już w szczegóły, powiem że to jak grał idealnie nadawało się na niedzielny poranek. Później zagrał jeszcze swój materiał W0dk4 oraz DJ Gubo. W tym czasie już jednak pakowałem się, by powolutku opuszczać teren festa. W międzyczasie zahaczyłem jeszcze kilka razy o main floor, by potańczyć w promieniach słońca.

Hill Top Festival 2007 uważam za udany. Piękna miejscówka, wspaniali ludzie i dobra muzyka. Wprawdzie można by narzekać, że było za dużo masakratycznych setów, to jednak Słowacy bawili się przy tym bardzo dobrze i należy to uszanować, że takie dźwięki lubią. Wady? Na pewno grafik grania, który w pewnych momentach się nie zgadzał i w sumie do tej pory nie wiem czy Galactika grała, czy nie. Z innych wad wymienię, że na ziemi były kable zasilające UVałki na środku main floor'a - troszkę to raziło i chcąc nie chcąc można było się o nie potknąć. Rozumie, że dzień przed rozpoczęciem festa burza prawie wszystko zniszczyła to jednak, o takie detale mogli zadbać. Tym bardziej, że innych rzeczy nie można się doczepić.

Na koniec wspomnę o tych tzw. wielkich gwiazdach, które to mają przyciągać i zapewne przyciągają ludzi na imprezy. Otóż zarówno Absolum jak i Space Tribe nie zagrali live act'ów, tylko jak to się ostatnio mówi live sety. Jest to dla mnie lekkim nieporozumieniem. Panowie mają już wszystko ładnie i idealnie poustawiane na laptopie i jedynie co to pozostaje im w pewnym momencie wyciszyć/zgłośnić tony. O zgrywaniu nie ma tu mowy, bo przecież w kompie wszystko ładnie poustawiane, tak by nie można było się doczepić. Ale czy oto w tym wszystkim chodzi? Czy może wspomniane gwiazdy w swych cennikach mają już "live act", "live set" i "dj set"? To, że gdy grali Absolum i Space Tribe dobrze się bawiłem to jedna sprawa, ale pewien niedosyt pozostaje. Bo jakoś młodym (Optokoppler, Ray Subject) się chce i mają ze sobie klawiaturki, z których dogrywają dodatkowe dźwięki i od razu jakoś to inaczej brzmi i wygląda. A tak to pozostaje tylko machanie rączkami i dobra zabawa. Tyle w tej sprawie, bo nie tego ta relacja dotyczy.

8.jpg
Hill Top Festival 2007


Hill Top Festival uważam za udany i mam nadzieję, że jeśli za rok będę miał okazję to znów się na nim pojawię - bo warto.

Text & Foto: Styropian