Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

20.10.2001 - stropharia cubensis community - psychedelikatessen


Kto: Stropharia Cubensis Community
Miejsce: klub Pomarańczarnia, Sopot
Data: 20.10.2001

Psychodelikatesy, czyli jak dostać po mordzie w delikatesach....

W końcu nastała długo przeze mnie oczekiwana sobota. Całą magiczną ekipą (ja, Templar, Wojtas, Łosiu oraz Lechu oraz kilku innych znajomych, których gorąco pozdrawiam) dotarliśmy do klubu około godziny 22. Pierwsze co mnie poraziło to dość liczne zebrane towarzystwo... niekoniecznie "w klimacie", ale o nim może później. Na samym początku dość house'owo przygrywał East, ale około godziny 24 za deki wszedł Pirania i cały parkiet wypełnił się po brzegi. Jego set był mocny, progresywny i doprowadził wszystkich do transowej ekstazy... występ Pirani zakończył klasyk Cosmosisa pt. "Just Say No", który wspaniale wplótł się w dźwięki zapodawane przez Zydorotrona. Live Act tego projektu wgniótł mnie w ziemie, psychodeliczny, twardy - cos pięknego. Po Zydotronie muzę z czarnych krążków grał Elf. Jak zawsze Bartek zagrał wysokiej klasy psychodeliczny transik... i tak oto wspaniale się bawiłem do pewnego momentu, gdy około godziny 3 wybuchła awantura. Jakiemuś łysemu, ubranemu w sportowy kostium imprezowiczowi nie przypadł do gustu styl tańca innego klubowicza i dał mu po prostu po ryju... wyszła z tego szamotanina... i ogólnie na imprezie zapanowała niezdrowa atmosfera. Kolejną wpadką na tej bibie był upadek jakiegoś amanta, na deki w trakcie seta Elfa. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że delikwent zamiast przeprosić, zaczął się nadzwyczajnej w świecie awanturować z Bartoszem. Na szczęście dość ostre słowa Elfa utemperowały kolesia i impreza kręciła się nadal. Moim zdaniem zaistniałym sytuacjom winny jest właściciel klubu oraz szanowna ochrona, a nie organizatorzy (w tym przypadku Stropharia). Co do Stropharii to należą się słowa uznania dla Xysia za bardzo klimatyczne dekoracje. Ciekawym elementem były grzyby pod prysznicem, (takie same rosły na Jagodzianych Bułkożercach w pobliżu chilloutu, szkoda tylko ze to jakiś styropianowy gatunek :)) oraz zajebiste backdropy. Imprezę poza opisanymi przeze mnie incydentami można zaliczyć do naprawdę udanych, świetna muza, dużo znajomych, klimatyczne dekoracje, no może klub troszkę za mały, ale po za tym same psychodelikatesy...

Ps. Mam nadzieje ze właściciel dołoży starań aby więcej razu tego typu buractwa nie miały miejsca...

Ower