Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

13.07.2007 - mystika II


Miejsce: Blatnica niedaleko Martina, Słowacja
Data: 13-15.07.2007

Blatnica to miasteczko u podnóży pasma górskiego Wielkiej Fatry. Drugi raz na campingu UFO odbył się festiwal Mystika. Po ubiegłorocznym sukcesie, organizatorzy poszli za ciosem i tym razem jako główne gwiazdy imprezy, zaproszeni zostali Cosmosis i Silicon Sound. Skład ten został uzupełniony przez słowackich, szwajcarskich, czeskich i polskich DJów i producentów.

1.jpg

Blatnica


Na terenie festiwalu pojawiłem się w czwartek po południu. Na miejscu poza sceną główną, nie zastałem niczego/nikogo, ale też pogoda nie zachęcała do wypoczynku na campingu. Wraz z naszym przybyciem na jakiś czas poprawiła się pogoda, a organizatorzy zabrali się do pracy. Wieczorem main floor i chill out były gotowe. Jedyne, co pozostało do zrobienia to rozwieszenie dekoracji i podpięcie nagłośnienia. Jako, że zmęczenie dało znać o sobie, udaliśmy się wcześnie spać, bo już po godzinie 21:00. Niestety nie dane było nam szybko zasnąć, bowiem organizatorzy w jednym z domków zrobili sobie "befora" i ostro łoili darkami. Zacząłem powolutku obawiać się o muzyczny przebieg imprezy, bowiem miałem w pamięci to, jak rok wcześniej w czasie dnia, gdy słońce ostro grzało DJe grali podobne utwory.

2.jpg
Chill Out


Piątek powitał nas słonecznie i wspólnie z Sylwią udaliśmy się do odległego o 20km Martina na zakupy. Po naszym powrocie, na campingu przybyło wiele namiotów, oraz plandeka Jagodzianych - która pozwoliła nam przeżyć w tym skwarze. Czas do rozpoczęcia festiwalu mijał miło i powoli. Główna część imprezy miała rozpocząć się około godziny 21:00 - niestety nie można było tego nigdzie potwierdzić, bowiem rozpiska "kto i o której" nie była nikomu znana. W sumie, jak się później dowiedziałem, tworzona była w momencie kiedy grał już pierwszy planowy DJ, a był nim Sabiani. Jak na dobry początek przystało, zagrał progresywnie a jego set ściągał ludzi z namiotów/baru na polankę. Następnie przyszła kolej, na jednego z organizatorów festiwalu - Elephanta. On już zagrał ciut mocniej i szybciej, a wszystko oscylowało w klimatach Full On'u. Noc idealnie nadawała się do zabawy, była ciepła, a od czasu do czasu zawiał lekki wiaterek. O 00:30 przyszła pora na pierwszy live act podczas tegorocznej Mystiki. Z laptopem w dłoni i efektorem, pojawił się Drummatik (Peak Records/Dropout Productions, Szwajcaria). Do tej pory nie miałem okazji (poza samplami) słyszeć nagrań szwajcara, ale wiedziałem że tworzone przez niego nagrania można zaliczyć do dark trance. No i tak też się stało, ciemna noc nad campingiem, została wzbogacona o mroczne dźwięki. Ale nie jakieś napierdalatory, tylko dobry dark z wieloma ciekawymi dźwiękami w tle - co bardzo mi się w tym gatunku podoba. Występ Drummatika zaliczam do bardzo udanych, nawet pomimo tego że pod koniec kiedy grał już seta nagrania były masakrujące.

3.jpg
Drummatik Live!


Była to okazja do odsapnięcia przed kolejnymi występami. Kolejnym producentem miał być Chors-THA (Timeflux Records, Słowacja). Czy zagrał, tego nie wiem, bowiem troszkę zasiedziałem się w namiocie. Ale w tym czasie dobiegały do mnie dość mocarne dźwięki. Na polance pojawiłem się, gdy swego seta rozpoczynał Rawe (Psytropic Records, Czechy). Jak na Janka przystało, zagrał w klimatach określanych mianem Twisted - w sumie ta nazwa idealnie pasuje do tego co gra, bowiem nie są to darki, ani też Full Ony. Jego set zgromadził dość sporo osób, pomimo tego że była godzina 4:30.

4.jpg
Rawe (Psytropic Records, Czechy)


Następnie DJ Gubo (Workingpro.ke, Słowacja) zagrał również Full On'y tyle, że bardziej melodyjne. Zmiana klimatów nastapiła wraz ze zmianą kolejnego DJa za konsoletą. Nokoklaus (Carpathian.tt, Słowacja) grał w godzinach 7:00 - 9:00, a to co grał idealnie nadawało się na tą porę. Neelix, Son Kite to oczywiście czołowe postacie progressive trance, i nagrań tych producentów nie mogło zabraknąć w soczystym secie Nokoklaus'a. Słońce było już nad górami, kiedy swego seta rozpoczął kolejny DJ - Arrayan. Pociągnął rozpoczęty przez poprzednika klimat, od czasu do czasu dodając jakiś Full On'owy kawałek. Po godzinie 12:00 nastąpiło zakończenie pierwszego dnia imprezy na głównej scenie. Słońce grzało naprawdę mocno i pomimo tego, że oczywiście znalazłoby się kilka osób, które pląsały sobie na trawce to decyzja o przerwie była dobra. Nawet odpoczynek w takim upale, przy tak konkretnym nagłośnieniu jest męczący. Dla mnie było to idealne rozwiązanie, tym bardziej że w tym momencie swe moce uruchomił jeden ze sklepików/scenek. Lekkie bezbitowe Chill Out'y idalnie nadawały się na tą porę. Niestety ktoś wpadł na pomysł, żeby scenę uruchomić i po godzinie 15:00 znów pobrzmiewały Full On'y. Złe nie były, jednak jakoś nie pasowały do tej pory. Na szczęście wieczorem zamilkły, bowiem do występu przygotowywał się zespół Taxi, łączący klimaty pop, rock i etno. Koncert zgromadził dość sporo osób i mógł się podobać.

5.jpg
Taxi


W czasie tej przerwy miał też miejsce występ amatorskiego teatru, który przedstawił kilka scenek. Z reakcji słowackiej publiczności wynikało, że teksty były dobre, my niestety z wiadomych względów nie mogliśmy tego ocenić.

Drugi dzień imprezy na głównej scenie rozpoczął się po godzinie 20:00, kiedy to zagrał Ray Subject (Bizzare Project, Słowacja). Na Hill Topie nie było dane mi posłuchać tego jak gra, więc nadrobiłem to w sobotę wieczór. Melodyjny Full On przeważa w nagraniach Ray'a i muszę przyznać, że nagrania Słowaka mi się podobają. Nastepnie zagrał DJ Kary (Psyverse.sk, Słowacja). W jego secie przeważały Full Ony, a później mocne darki. Podobnie zresztą jak kolejnego z grających - Gyrro (Spectral Sound, Słowacja). Na początku zagrał utwory, które sam tworzy i muszę przyznać że były bardzo dobre. Utrzymane były w klimatach jakie na swych pierwszych płytach zamieścili Silicon Sound i Protoculture. Niestety wraz z zakończeniem prezentacji swych nagrań, Gyrro przeszedł w otchłań mroku i torpedował nas darkami i to takimi najbardziej masakrującymi. Tą część festiwalu trzeba było przesiedzieć w namiocie, choć to wiele nie pomagało, bowiem miałem go bezpośrednio przed sceną w niewielkiej odległości. Do godziny 3:00, kiedy to swój występ miał rozpocząć Cosmosis, grał Ellisdee (Spectral Sound, Słowacja). Pomimo tego, że grał tylko godzinę w swym secie zamieścił nagrania niemal każdego gatunku jaki można zaliczyć do szeroko pojętego Psychedelic Trance. Dodatkowo nie zgrywał ich tylko puszczał jeden po drugim, widocznie taki ma styl i ludziom to się podoba. Niestety czasami te "przejścia" wybijały z transu, bowiem pomiędzy zakończeniem, a rozpoczęciem nagrania zazwyczaj jest jakieś intro. Kilka minut po 3:00 nastąpił moment na który wszyscy czekali, pojawił się William "Bill" Bryan Halsey - bardziej znany jako Cosmosis. Rozpoczął pięknie, spokojna solówka na gitarze rozbujała wszystkich na Blatnickim campingu, a następnie rozległy się dźwięki "Re Order". Występ Cosmosisa to były jedne z moich najszybszych 90 minut. Ledwo rozpoczął, a już kończył. Nagrania najnowszej płyty oraz kilka niewydanych jeszcze kawałków ostro nami ruszało. Do tego co chwilę Cosmosis grał partię na gitarze, która w niektórych momentach była filtrowana przez efektor który miał ze sobą - po prostu coś pięknego. Z muzycznych wątków występu warto wspomnieć niewydany jeszcze numer, który ma w sobie tyle "kwasu" rodem z TB-303, że te wszystkie ulepszacze zabawy przy nim wysiadają. Na zakończenie poleciało oczywiście "Addicted The Basse", które też mogłoby być wreszcie wydane. O tym że Cosmosis nagrywa świetne kawałki wiadomo, tak samo zresztą jak to, że ma rewelacyjny kontakt z publiką. Nie robi z siebie jakiegoś showman`a, czy pajaca. Jest po prostu wulkanem energii, której lawa przelewa się na publikę dodając jej sił.

6.jpg
Cosmosis Live!


Jak wspomniałem 90 minut z Cosmosis'em zleciało szybko, ale zaraz po nim zagrał kolejny mój faworyt - Silicon Sound. Rozpoczął od nagrania "Tea Time" a następie zaprezentował nagrania z płyty, która zapewne niebawem pojawi się w sklepach. Klimat nagrań utrzymany w stylu jaki znamy z pierwszej płyty francuza, do tego kilka nagrań progressive. Bardzo dobra mieszanka.

7.jpg
Silicon Sound Live!


Gdy zakończył grać Silicon Sound, za playeremi pojawiliśmy się my - tzn. ja i Gagarin. I tak jak przed setem obawialiśmy się wtopy, tak po jego zakończeniu musimy sobie powiedzieć, że chyba lepiej w swej dotychczasowej przygodzie z graniem nie mieliśmy okazji zagrać. Wraz z rozpoczęciem naszego seta, zza gór wyjrzało słońce, więc polecieliśmy z melodyjkami (Optokoppler, Aquatica, Life Extensions), by po godzinie 7:00 przejść w bardziej progresywne klimaty (Liquid Soul, True Lies, DJ Exanimo). Słońce i uśmiechnięci ludzie na polance to pozostanie mi z tego seta do końca życia. Po nas, zagrał Austriak - Gobayashi (Astralzone), przez następne dwie godziny z głośników wydobywały się dźwięki progressive trance. Na zakończenie zagrał Cryptical a.k.a. WOdk4. W secie przeważały nagrania, których producentem jest właśnie WOdk4. Dynamiczny Full On z ciekawymi tekstami w języku słowackim nieźle się prezentował. Tak też zakończyła się Mystika II na głównej scenie, a zabawa przeniosła się do Chill Out'u w którym grał Rawe i Gubo. Tak mniej więcej wyglądał muzyczny przebieg drugiej edycji Mystiki. Było o wiele lepiej niż przed rokiem. Tak jak rok temu przeważało mocne granie, tak w tym roku wszystkie style miały swoje "5 minut". Tym samym fest nie był monotonny i o każdej porze dnia i nocy można było się bawić.

Miejscówka Mystiki jak już wspominałem jest piękna. Z campingu rozciąga się piękny widok na góry pasma Wielkiej Fatry i Małej Fatry. Pogoda była tak dobra, że widoczne były najbardziej odległe szczyty. Najpiękniejszy widok był w niedzielny poranek, gdy grał Cosmosis. Słońce jeszcze nie wyszło zza gór, jednak czerwona łuna "rozpalała" już niebo i góry na tym tle pięknie się prezentowały. Teren campingu to 2,2 hektara. W większości jest to teren odkryty, jednak część znajduje się w lasku - który na czas trwania Mystiki przemienił się w Chill Out oraz pole namiotowe. W lasku znajduje się plac zabaw dla dzieci i zaniedbane tory do gry w mini golfa. Boisko do piłki oraz kort tenisowe to kolejne atrakcje, z których można skorzystać przebywając na terenie campingu. Zaplecze sanitarne jest dobre, ale mogłoby być jeszcze lepsze. Na czas trwania Mystiki, a i pewnie poza nią do dyspozycji są cztery toalety na zewnątrz budynku oraz dwie wewnątrz.

8.jpg
Mystika 2007


Niestety jest tylko jeden prysznic i to chyba główna wada campingu. Tym bardziej, że za kortem tenisowym znajdują się budynki, w których znajdują się prysznice i toalety, ale były pozamykane. Gdyby to wszystko było czynne to byłoby idealnie - tym bardziej w tak upalne dni, jak mieliśmy podczas trwania imprezy. Toalety były czyszczone kilka razy w trakcie trwania imprezy. W głównym budynku był ulokowany bar, w którym poza napojami można było zamówić tanie posiłki. Jest to dobre rozwiązanie dla osób, którym nie chce się gotować, a zjadłyby coś ciepłego. Dodatkowo w chaishopie można było zakupić kilka rodzajów herbat oraz posiłki wegetariańskie. Na terenie festiwalu pojawiły się także dwa stragany z ciuszkami, dekoracjami i innymi gadżetami znanymi z innych festiwali.

Dekoracyjnie niewiele zmieniło się od roku. W sumie wszystko było takie samo. Obrazy ekipy Fluorobotanics oraz kilka instalacji 3D. Szału może nie było, ale bardzo ładnie się to wszystko prezentowało. Lasek w którym znajdował się chaishop również był udekorowany. W nocy dodatkowo scena rozbłyskiwała wizualizacjami, za które odpowiedzialni byli czescy i słowaccy VJe.

9.jpg
Fluorobotanics Deco


Ludzie, jak to na Słowacji bywa bardzo mili i radośnie nastawieni do gości. Podczas zabawy nie widać upodlonych na maksa imprezowiczów. Nie widać ich też nad ranem leżących byle gdzie. Oczywiście znajdują się wyjątki, ale tak jest wszędzie. Rok temu na Mystice z Polski przyjechało 5 osób, do tego widziałem samochód z Żor - więc maksymalnie było nas 7-9 osób. W tym roku ten stan się poprawił i to dość mocno. Na campingu pojawiły się 23 osoby z naszego kraju, w tym aż 13 osób z Trójmiasta. Byliśmy, więc zatem trzecią po Słowakach i Czechach nacją na Mystice. Wraz z ilością osób przybyłych na Mystike w górę poszła także kultura zabawy. Nie było natrętnych uwodzicieli, a w okolicach sceny było mało śmieci. Śmieci były zresztą kilka razy w trakcie imprezy sprzątane. Tak więc kolejny plus w porównaniu z ubiegłoroczną edycją.

10.jpg
Radosna Mystika


Drugą edycję Mystiki zaliczam do bardzo udanych. Dobra muzyka, świetne towarzystwo, wspaniała miejscówka i piękna pogoda. Czego chcieć więcej? Tylko tego by ponownie spotkać się tam za rok.

Text & Foto: Styropian