Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

02.05.2007 - jagodziani - aquatica


Kto: Jagodziani
Miejsce: Gdańsk - Karczemki
Data: 2.05.2007

Od dwóch lat 2 maja to data zarezerwowana dla "jagodzianego" open air'a w gdańskiej dzielnicy Karczemki. Po "Adoracji Magów" i "Platonii" przyszła kolej na "Aquatica OA". Z roku na rok jagodziane imprezy zyskiwały na jakości i popularności, nie inaczej było także i tym razem. O tym, co działo się podczas Aquaticy przeczytacie poniżej.

Do Gdańska przybyłem w sobotę 28 kwietnia. Jeszcze tego samego dnia wspólnie z Butoszem i Gagarinem udaliśmy się na polankę. Pierwszym etapem prac polowych, było przygotowanie dziur pod pale, oraz zdobycie pali i drzewa na opał. Prognozy wskazywały, że temperatura w nocy z 2 na 3 maja może spaść poniżej zera.

1.jpg

Polanka na 4 dni przed imprezą.


Prace przebiegały dość szybko, dzięki "dołkownikowi" kopanie dziur było przyjemnością, a piła mechaniczna szybko ścinała drzewa na pale, oraz dzieliła drewno na opał. Po czterech imprezach w tym samym miejscu, jedynym w sumie problemem było znalezienie dobrych pali. Drzew w lasku wprawdzie sporo, jednak nie sztuką jest ściąć zdrowe drzewo. Jednak i z tym problemem sobie poradziliśmy.

Po trzech dniach prac domowych i relaksu ponownie wróciliśmy na polankę, by wbić pale i przygotować jak najwięcej drewna na opał. Poprzednia noc przyniosła ze sobą sporo ochłodzenia, a na samochodach pojawił się szron. Poranek także był zimny do tego dochodził wiatr, który jeszcze bardziej potęgował zimno.

2.jpg
Jagodziani drwale.


Drzewa na opał w lasku było sporo, dużo w nim starych przewróconych przez wiatry drzew, przez co mieliśmy ułatwione zadanie. Przy okazji oczyściliśmy las ze starych i spróchniałych drzew. Strasznie zgrzaliśmy się podczas tej pracy, przez co, co chwilę ściągaliśmy kolejne warstwy ubrań, jakie mieliśmy na sobie.

3.jpg
1 maja.


Tego samego dnia po południu, trwały ostatnie prace domowe. Dokończenie obrazów, nowe dekoracje oraz planowanie "co i jak". No i obawy "jak to będzie i czy ludzie przybędą".

2 maja 2007 dla organizatorów rozpoczął się o 8:00 rano. Transport sprzętu, dekoracji trwał ponad 30 minut. Samochody były wypełnione po brzegi, jeśli czegoś nie udało się umieścić w bagażniku, na podłodze lub siedzeniach to montowaliśmy to na...dachu.

4.jpg
Opel Mushroom (zdjęcie już historyczne).


Na wstępie rozbite zostały namioty, które miały tworzyć Chill Out. Rąk do pracy było sporo, więc i bez większych problemów sobie z tym poradzono.

5.jpg
"Gdzie kucharek sześć..." - tym razem się nie sprawdziło.


Ci, którzy nie bawili się namiotami, montowali oprawy na lampy, zakopywali kable, tworzyli pajęczyny lub przynosili drewno z lasu. Robota szła, aż miło było patrzeć. Oczywiście każdy mógł sobie pozwolić na mały odpoczynek. Czasu do rozpoczęcia imprezy było wprawdzie coraz mniej, jednak towarzyszące nam słońce dawało powody do optymizmu.

6.jpg
Butosz pajęczarz.


Po południu przybyła ekipa nagłośnieniowo - oświetleniowa, która szybko rozłożyła się ze swoim sprzętem i przeszła do jego testów. Od razu lepiej się zrobiło, gdy z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki. Tym razem Jagodziani poza konkretnym line up'em postawili także na dobrą oprawę wizualną, za co odpowiadać mieli VJe oraz lasery. Gdy wszystko zostało już przygotowane, można było odliczać czas do rozpoczęcia imprezy.

7.jpg
Wszystko gotowe, można zaczynać.


Gdy już wszystko wydawało się zapięte na ostatni guzik, a ludzi na polance pojawiało się coraz więcej,. Okazało się, że UVałki na głównym palu nie świecą, przez co na mainie było ciemno, a dekoracje nie oddawały w pełni swego piękna. Szybka reakcja, wymiana przedłużacza - światło zapłonęło. Można zaczynać!

Po ponad 12 godzinach przygotowań, rozpoczęła się Aquatica - impreza, która miała nas przenieść do podwodnego świata. Jako pierwszy zagrał Gagarin (Jagodziani). Rozpoczął melodyjnymi progressami takich producentów jak np: Ticon, Cujorius One i Emok. Od samego początku imprezy main floor był wypełniony ludźmi. Noc zbliżała się coraz szybciej, więc lepiej było się rozgrzać przed spotkaniem z niską temperaturą. W czasie, gdy swego seta grał Gagarin, do pracy wzięli się także panowie odpowiedzialni za zadymianie i świecenie. Lasery pięknie rozświetliły polankę na Karczemkach. Efekt był piorunujący i zapewne był dla wielu zaskoczeniem, bowiem o laserach nie było nigdzie mowy - a tu proszę taka niespodzianka. Laserowe efekty "zostawały" także na drzewach, które oddzielały miejsce Aquaticy od pozostałych pól. O północy przyszła pora na pierwszy live act podczas tego open air'a. Za swymi maszynami stanęli Just Mike i Magnatec czyli Stellar Magnitude. Duet ten ma już dobrze wyrobioną markę w Polsce i po ich występie można było spodziewać się wiele dobrego. I tak też było, kilka utworów miało dodatkowego kopa w postaci riffów gitarowych, granych na żywo przez Just Mike. Występ Stellar Magnitude został przyjęty z wielkim entuzjazmem. Dodatkowo na bis został zagrany "Power Gen", podczas którego niebo zostało rozświetlone fajerwerkami. Jak się bawić to na całego!

8.jpg
Stellar Magnitude Live!.


Po 1:30 przyszła kolej na Bubbleguma z Psylesia Crew. Godzinę miał idealną do tego by odpowiednio "dowalić". I tak się stało, utwory przez niego grane odpowiednio rozgrzały publikę do czerwoności, do tego stopnia, że nikt nie zastanawiał się, jaka jest temperatura. Bubblegum w swym secie zaprezentował nagrania takich producentów jak: Cosmosis, Tristan i Aphid Moon. Godzina 3:00 była tym, na co wiele osób czekało. Bowiem za swym materiałem na żywo miał wystąpić Artha. Producent, który działa na naszej rodzimej scenie już od ponad 10 lat. Jego utwory są wychwalane przez wiele osób, jest uznawany także za jednego z najlepszych producentów nagrywających obecnie Goa Trance. Do tej pory na żywo wystąpił tylko jeden raz! Dlatego też oczekiwanie na jego live act'a było tak wielkie. Artha swym występem oczarował fanatyków Goa, a i także "wyznawcy" innych gatunków dobrze bawili się przy jego nagraniach. A gdy pod koniec występu zagrał wielki klasyk Hallucinogena "Gamma Goblins" (Artha rmx) - publika oszalała. Bez wątpienia występ Arthy na Aquatica Open Air przejdzie do historii i jeszcze długo będziemy do niego sięgali pamięcią.

9.jpg
Artha Live!.


Ten kto spodziewał się, że po występie Arthy ochłonie był w błędzie. Za playerami oto stanął Bongo (Hallabanaha) i zaprezentował rewelacyjnego seta, w którym umieścił bardzo dużo nagrań. Szybkie miksy i dobre utwory sprawiły, że połączenie progessów i full on'ów dalej rozgrzewało publikę. Jak się dowiedzieliśmy dzień później, podobno w nocy z 2 na 3 maja termometry wskazywały temperaturę -4 stopnie! Oczywiście nie samą zabawą człowiek żyje, i gdy tylko komuś zaburczało w brzuchu mógł udać się do Chai-shopu, w którym poza napojami sympatyczne dziewczyny oferowały fasolkę i kiełbaski z grilla.

11.jpg
Chai Shop Girls.


Posiłki można było skonsumować w Chill Out'cie, w którym całą noc przygrywał DJ MioDeK.

10.jpg
DJ MioDeK.


Wracając na main floor, od 6:00 do 7:30 przygrywał Styropian (Psylesia Crew), który w swym secie umieścił melodyjne nagrania takich producentów jak: Zen Mechanics, Mr Peculiar, Silicon Sound. Po Styropianie ze swymi płytami pojawił się Nomatrixx (Projekt Indra) i nastąpiło kolejne "trzęsienie". Energetyczny set, wkręcał wszystkich, którzy o tej godzinie znajdowali się na polance, a było nas jeszcze ponad sto osób! Nomatrixx'owy trip został niespodziewanie przerwany przez brak paliwa. Szybkie uzupełnienie paliwa w agregacie i można lecieć dalej. Set Nomatrixx'a mógłby trwać wiecznie, jednak line up rzecz święta i po godzinie 9:00 zagrać miała tajemnicza formacja Last Warriors. W skład tej formacji weszli: Nela, Butosz i Kędzior. Trio raczyło nas dźwiękami Goa, Psychedelic i Progressive. Nie było oszałamiających miksów jednak atmosfera była tak miła, że nikt nie zwracał na to uwagi.

12.jpg
Last Warriors.


Gdy "ostatni wojownicy" zakończyli swego seta, playery zostały wolne i dobrali się do nich Mewa (Syndromm), Wyrzyk, Nela oraz Styropian. I tak sobie grali, nie przeszkodziło nawet to, że dwa razy brakło paliwa. Osoby, które zostały cały czas chciały się bawić. I zabawa trwała by pewne dalej, jednak po godzinie 15:00 przyjechał samochód po nagłośnienie i impreza dobiegła końca. Przynajmniej dla ludzi przybyłych dla zabawy oraz dla DJów.

Trzeci majowy open air Jagodzianych na Karczemkach należy uznać za bardzo udany. Z roku na rok jagodziane "openy" są coraz lepsze, co na naszej scenie jest wielkim osiągnięciem. Aquatica charakteryzowała się tym, że każdy z grających zaprezentował niemal inny gatunek muzyczny, przez co nie było czasu na nudę. Były Progressy, było Goa, Full On, Psychedelic. Każdy znalazł coś dla siebie. Młodzi DJe uzupełniani przez starych wyjadaczy, potrafią dobrze zagrać, co dobrze rokuje na przyszłość. Dekoracje, nagłośnienie, chill out, chai shop, lasery to wszystko pozytywnie wpływa na imprezę i jest dobrym podejściem organizatorów, jednak nie ma dobrej imprezy bez ludzi. A tych na Aquaticy pojawiło się ponad 350! Jest to rekord, jeśli chodzi o jagodziane imprezy i stanowi dobitnie, że ludzi spragnieni są dobrej zabawy pod gołym niebem, niezależnie od temperatury, jaką wskazują termometry. Ponad 350 osób to liczba bardzo duża. Jednak cieszyć należy się nie tylko z ilości, ale także z jakości zabawy osób przybyłych na polankę. Tych, którzy nie potrafią dobrze miarkować w trunkach można było policzyć na palcach jednej ręki. A jeśli Gagarin wprowadzi swój pomysł, to osoby które w jakiś sposób się naraziły, o wejście na kolejne edycje mogą zapomnieć. I nie są to dresiarze, którzy także pojawili się na imprezie - przy okazji dobrze się bawiąc, czy jakieś "no nejmy".

Kolejnym fenomenem jagodzianych "openów" jest to, że imprezę odwiedziły nie tylko osoby z Trójmiasta, ale także z Warszawy, Rzeszowa, Katowic, Krakowa i Zielonej Góry. Świadczy to o tym, jaką pozycję posiadają obecnie te imprezy. Nasze obawy, że niska temperatura może zniechęcić ludzi do przybycia na imprezę, na szczęście się nie sprawdziły. Ognisko i płomienna beczka, miały tej nocy wielu zwolenników, jednak jak się później okazało, dość sporo drewna zostało. Cieszyć należy się także tym, że ludzie zostali na imprezie bardzo długo. Jak już wspomniałem na imprezie pojawiło się ponad 350 osób, tyle też szalało w szczytowych fragmentach imprezy. Gdy słońce zaczęło przygrzewać, a zegary wskazywały godzinę 9:00 na polance nadal było około 150 osób!

13.jpg
Poranek.


Po imprezie pora na sprzątanie, które przychodzi ciężko, tym bardziej po tak udanej imprezie. Wywóz sprzętu, dekoracji, wysprzątanie pola ze śmieci - zajmuje dużo czasu. Ostatecznie miejsce imprezy opuściliśmy po godzinie 22:00, wówczas też minęła 36 godzina naszego pobytu na polance.

Aquatica przejdzie do historii pod względem ilości osób przybyłych na imprezę, ciekawe dekoracje, lasery, dobrą muzykę. Wszystko to czego dusza zapragnie było i pozostaje nam tylko czekać na kolejnego open air'a Jagodzianych.

Text i foto: Styropian